Opłacalność uprawy winorośli w Polsce

Winorośl

fot. Winorośl

Ostatnio dość popularny jest temat polskich winnic i win, które nie odbiegałyby jakością od win Europy Południowej i Zachodniej. Pamiętajmy, iż w Polsce nie istnieją żadne ograniczenia dotyczące uprawy winorośli oraz wytwarzania wina domowymi sposobami na własny użytek. Dopiero w momencie, jeśli zdecydują się Państwo na sprzedaż wina, potrzebne będą m. in. zezwolenia i rejestracja działalności gospodarczej.

W Polsce plantacje winogron zajmują obszar głównie byłego województwa zielonogórskiego, a także dzisiejszego dolnośląskiego, lubelskiego i podkarpackiego. Lokalizacja nie powinna być dla nas jednak problemem.

Najczęściej wszystko zaczyna się w momencie, jeśli ktoś z naszych znajomych lub my sami doczekamy się owocujących krzewów. Zazwyczaj są drobne, nieco kwaskowate i w ogromnej ilości. Kto chciałby przerabiać słodkie i pyszne winogrona? Takie kwaśne, nie w pełni dojrzałe winogrona nie pozwolą nam jednak stworzyć aromatycznego wina o przyjemnym smaku. Jeśli nasze ambicje sięgają troszeczkę wyżej zastanówmy się nad stworzeniem winnicy, która pozwoli nam cieszyć się już od samego początku nieco wykwintniejszym smakiem napoju. Mamy przecież do dyspozycji naprawdę wiele odmian, które wydadzą pyszne owoce nawet w naszym krnąbrnym klimacie. Z drugiej strony winnice znajdziemy przecież także w Szwecji, Norwegii, Estonii i na Łotwie. Może więc nie ma, czego się obawiać. Pamiętajmy jednak, że nie możemy na siłę dostosować winnicy do nieodpowiednich warunków, a posiadana konkretna działka nie może dyktować naszych decyzji. Przywiązanie do posiadanego od lat kawałka ziemi może nas, bowiem drogo kosztować. Koszt założenia winnicy bardzo często przewyższa koszty ziemi. Może więc na wstępie warto pożegnać się z ojcowizną i poświęcić czas i pieniądze na znalezienie właściwej działki.

Właściwie dobrane odmiany, zebrane w odpowiednim stopniu dojrzałości, odpowiednia kwasowość, wpływ siedliska, szlachetne wyselekcjonowane drożdże, wpływ temperatury na przebieg fermentacji to dopiero początek.
Pierwszym problemem może okazać się miejsce pod budowę naszej winnicy. Jeśli jednak dysponujemy powierzchnią większą niż 100 metrów poradzimy sobie z powodzeniem. Braki lokalowe rozwiązać możemy sadząc maleńkie „winnice” opierające się na ścianach domów czy innych budynkach. Nawet balkon w bloku może okazać się rozwiązaniem. Wszystko zależy od skali produkcji, jaką chcemy uzyskać i od nas samych.

Uprawa winogron

fot. Uprawa winogron

Bez względu, więc na miejsce powinniśmy się skupić raczej na otoczeniu. Winorośl uwielbia słońce, powinniśmy, więc sadzić ją od południa lub południowego zachodu. To pierwszy warunek. Winorośl kocha słońce, a nienawidzi mrozów. Ściany domów są, więc dla niej wybornym rozwiązaniem. Jeśli dysponujemy dużą przestrzenią zadbajmy o to, by wybrać miejsce nachylone na południe lub południowy zachód.

Zobacz również: Czereśnia ‚Burlat’

Jeśli zdecydowaliśmy już gdzie stworzymy naszą winnicę, powinniśmy zastanowić się nad odmianą, jaką posadzimy. Oferta sklepów, szkółek i hodowców jest niezwykle bogata i różnorodna. Na rynku znajdziemy między innymi odmiany deserowe charakteryzujące się dużymi owocami, chrupkim miąższem, zrównoważoną ilością cukru i kwasów oraz koniecznością zabezpieczenia przed mrozami; odmiany przerobowe o małych owocach, soczystym miąższu, niskiej zawartości kwasów, bardzo wysokiej zawartości cukrów, przyjemnym aromacie, wystarczającej, jak na Polskie warunki – mrozoodporności oraz w przypadku ciemnych odmian – o odpowiednio dużej zawartości barwnika; a także odmiany ozdobne o silnym wzroście, liściach wybarwiających się na intensywne kolory, bardzo odpornych na niskie temperatury i niestety o owocach najczęściej kwaśnych i smaku niełatwym do przyjęcia.

Najwłaściwszą odmianą, najlepiej pasującą do warunków naszego klimatu jest odmiana przerobowa. Wśród sadzonek tej grupy znajdziemy odmiany na wina białe: Bianca, Hibernal, Muskat Odesskij, Seyval Blanc oraz Sibera. Z kolei na wina czerwone odmiany: Leon Millot, Rondo i Wiszniowyj Rannij. Te wymienione odmiany możemy jednak uprawiać tylko w najcieplejszych regionach Polski. W chłodniejszych rejonach wybierzmy odmianę: Aurora, Cascade czy Marechal Foch.

Nie stworzono dotąd niestety odmiany o idealnych owocach, cudownym miąższu i aromacie, odpornej na mróz, odmianie o odpowiedniej ilości cukru, dającej wino o odpowiedniej ilości alkoholu. Albo, więc wybierzemy jedną odmianę, do której będziemy musieli się odrobinę dopasować, albo wybierzemy kilka odmian i dopasujemy je. Źle dobrane sadzonki są, bowiem równie dużym zagrożeniem dla uprawy, jak zła lokalizacja. Zakup sadzonek to najpoważniejsza inwestycja związana z funkcjonowaniem winnicy, stanowiąca czasem ponad połowę poniesionych kosztów. Nie kupujmy, więc nigdy czegoś przypadkowego.

Powinniśmy wziąć pod uwagę warunki mikroklimatyczne panujące na wybranym przez nas miejscu, to czy teren jest osłonięty, ciepły, czy też otwarły i przewiewny. Czy jest położony na wzniesieniu, czy też w zastoisku mrozowym. Czy zdarzają się na naszym terenie silne mrozy, takie poniżej -20°C oraz ewentualne przymrozki wiosenne. Powinniśmy już na wstępie ustalić to, czy zdecydujemy się na okrywanie krzewów na zimę. Im gorszymi warunkami dysponujemy, tym odporniejsza musi być wybrana przez nas odmiana.

Winogrona

fot. Winogrona

Po wyborze miejsca i odmiany powinniśmy zadać sobie pytanie ile krzewów będziemy potrzebować. Z jednego krzewu uzbieramy około 3-4 kilogramów owoców. Teoretycznie można by uzyskać kilogramów nieco więcej, ale za wzrostem ilości idzie spadek jakości. Przeciążony krzew będzie dawał owoce kwaśne i mało słodkie, o trawiastym posmaku, dojrzewające dużo później lub nawet wcale. Jeżeli więc zależy nam na jakości, a powinno, musimy ograniczać plony przez przycinanie krzewów.

Z 1 kilograma owoców możemy uzyskać około 0,5 litra wina. To znaczy, że z jednego krzewu możemy otrzymać 2 butelki. Ale czy sens będzie miała uprawa jednego krzewu, czy nawet kilku? Czasami jednak po prostu nie mamy wyboru, ale chęci ogromne. Z kolei z obsadzonego krzewami 10 metrowego muru możemy uzyskać tyle owoców, ile potrzeba na wyprodukowanie około 30 butelek wina.

Właściciele wielkich winnic mogą przeliczać zupełnie inaczej. Z 1m² winnicy możemy uzyskać mniej więcej jedną butelkę gotowego wina. Przy cenie około 17 złotych za butelkę, z hektara możemy więc zarobić 150-200 tysięcy złotych. Pamiętajmy też, że hektar winnicy wymaga od nas około 550 roboczogodzin rocznie. Jeżeli chcemy uzyskać około 500 litrów wina rocznie nasza winnica powinna mieć powierzchnię około 7 arów. Jeżeli przyjmiemy typową rozstawę krzewów – 2 na 1 metrze, koniecznym może okazać się zakup i posadzenie około 350 krzewów. W momencie tworzenia winnicy musimy także uwzględnić poza ceną sadzonek, cenę m.in. podatku, akcyzy, kosztów opakowań i marży, nawozów mineralnych, wapna, oborniku, słupków, drutu oraz palików, cenę przygotowania ziemi, a także ewentualne zabezpieczenie działki. Założenie winnicy o wielkości 10 arów niesie ze sobą koszty około 6 tysięcy złotych w zależności od gęstości nasadzeń i sposobu prowadzenia winorośli. Koszty bieżące związane z uprawą 10-arowej plantacji mogą wynieść w ciągu roku około 200.350 złotych.

Uwzględniając czas i pracę włożoną w funkcjonowanie naszej winiarni, sens miałoby posadzenie w uprawie szpalerowej, co najmniej 10 krzewów w jednej odmianie. Umożliwiłoby to wyprodukowanie około 15-20 litrów wina dobrej jakości. Pamiętajmy jednak, iż tyle samo pracy i troski włożyć musimy w wyprodukowanie 5 litrów wina jak i 50.

Pamiętajmy jednak przede wszystkim o tym, że dopiero się uczymy. Popełnić możemy masę błędów. Może nie ma sensu angażowanie od początku ogromnej ilości pieniędzy, w coś, na czym kompletnie jeszcze się nie znamy. Oczywiście – profesjonaliści mogą rozwinąć fantazję oraz koszty, amatorzy powinni przede wszystkim dużo się nauczyć. Jeśli więc w produkcji wina stawiamy pierwsze kroki nie ryzykujmy większych nasadzeń. Gdy po 2, 3 latach nabierzemy praktyki, poznamy zalety i wady stanowiska oraz specyfikę wybranych przez nas odmian, możemy zdecydować o ewentualnym rozszerzeniu uprawy.

Na każdy z krzewów powinniśmy przeznaczyć powierzchnię około 2 metrów. W przeciwnym razie wzajemnie się zacienią i zabiorą sobie pokarm, co wpłynie na jakość owoców i smak wina. Teraz powinniśmy przeliczyć sobie ilość krzewów, na litry wina oraz przestrzeń, jaką chcemy obsadzić. Właściciele jedynie ścian powinni pamiętać, że w takich warunkach możemy sadzić krzewy co 0,5 metra i prowadzić je tak, by rozrastały się jeden nad drugim. Krzewy powinny objąć całą ścianę, my musimy jednak zadbać o odpowiedni przewiew oraz umocowanie ramion i latorośli.

Plantacja winorośli

fot. Plantacja winorośli

Pamiętajmy, że na pierwsze owoce musimy poczekać 3 lata od sadzenia, a na pełny plon 4-5 lat. Uprawa winorośli to hobby dla cierpliwych. Prawidłowo założona winnica może jednak przynosić zysk przez pół wieku. Głównie, więc z uwagi na czas powinniśmy dokładnie zaplanować budowę winnicy i już na wstępnie dołożyć wszelkich starań, by końcowy efekt w pełni nas zadowolił. Pomyłki mogą, okazać się niezwykle kosztowne. Zanim, więc poniesiemy jakiekolwiek nakłady, pomyślmy dużo wcześniej o skali naszej produkcji, końcowym efekcie, jaki chcemy uzyskać, rozważmy lokalizację, rozplanujmy winnicę, dobierzmy także starannie właściwą odmianę.

Jeśli zdecydowaliśmy już o wszystkich najważniejszych elementach naszej przyszłej winnicy decydując się na zakup sadzonek pamiętajmy, by wybierać sprawdzonych hodowców, szkółki, lub sklepy. Ceny sadzonek kształtują się na poziomie od kilku do kilkunastu złotych za sztukę. Sadzonki na powierzchnię około 300 metrów małej przydomowej winniczki to wydatek rzędu 700-1500 złotych. Zdaniem specjalistów, by utrzymać się jedynie z dochodów, jakie przynosi winnica, trzeba uprawiać 2-3 hektary. Na obsianie 1 arowej działki potrzebujmy około 6-7 tysięcy złotych. Teraz pozostaje nam jedynie przeliczenie oczekiwań.

Jeśli nie dysponujemy na początku tak dużą kwotą możemy zakupić w pierwszym roku tylko część sadzonek, a w przyszłych latach rozmnażać je samemu. Obniżymy w ten sposób koszty, znacznie jednak wydłużymy czas oczekiwania na pełny plon. Z drugiej strony produkcja wina to nie wyścigi. To czas na spokojne wieczorne rozmowy i wolno podejmowane decyzje. Na pewno nie będzie to czas stracony.

Sending
Ocena artykułu
4.17 (6 głosy)